poniedziałek, 13 czerwca 2016

Wojny Lidlowe.

Przekonałam się by pisać, trzeba mieć o czym, a natchnienie spływa z dziwnych stron. Mam nadzieję ,że uda mi sę teraz utrzymać systematyczność postów.
EDIT: Jakoż nie chce mi się, pisać dwa razy tego samego, wklejam poprostu post z mego Profilu na FB.
Nie mam pojęcia czemu teskt się tak rozjeżdża, ale mam nadzieję, iż nie zepsuje wam to przyjemności z lektury,,

Zapraszam do lektury :)

Natchnięta dzisiejszym przeżyciem ,aż muszę to napisać!
Zapraszam do czytania!
Wojny Lidlowe #1
Nigdy nie sądziłam, że będę musiała wziąć udział w takim procederze, ale życie jest nieprzywidalne i skończyło się tak, że mój dar Chytrej Baby musiał zostać sprawdzony na SUPER OKAZJI LIDLA.
Więc tak:
Jak do każdej wojny trzeba obrać taktykę, dzień wcześniej zostały określone cele do zdobycia: Sokowirówka, Dwie pary haremek oraz bluzka.
Miałam iść spać wcześniej, ale się nie udało, o dziwo wstałam 40 min przed otwarciem Lidla. Szybko się ubrałam, ogarnełam, prędka kawa i w drogę! Wyszłam 8:50.
8:55 Pod Lidlem
Widać ludzi, są rozmieszczeni po parkingu, panuje luźna, niemal sielankowa atmosfera, jednak każdy wie co go czeka, to nie jest zabawa, tu może polać się krew i ofiary mogą słać się po ziemi.
8:57.
Ludzie schodzą się pod drzwi, staje w strategicznym miejscu, z boku kolejki, doświadczenie kkolejkowe mówi mi, że szybciej wejdę do środka.
8:59
Atmosfera się zagęszcza, tłum stoi blisko drzwi, sielankowe rozmowy milkną i każdy się skupia. Tu jest wojna, tu się walczy. Bez kitu czułam się jak przed startem na zawodach pływackich.
8:00
Ruszyli!
Zgodnie z przewidywaniami, udało mi się wejść w pierwszej szóstce osób, pierwsze drzwi pokonane, rozbieg, drugie drzwi pokonane i w długą!
Trasa ,która obrałam jako obrałam pierwszą, polegala na tym by od razu skręcic w właściwą alejkę, jednak szybko zorientowalam się ,iż to nie jest dobry pomysł, ponieważ wszyscy poszli tą drogą, by uniknać tłumu ruszyłam prosto, przy lodówkach skręciłam i wbiłam w właściwą alejkę.
Pierwszy obiekt, najważniejszy: Sokowirówka
Oczywiście tu bez żadnego problemu się dostałam i wziełam swój łup.
Drugi obiekt, czy też obiekty:Bluzka i dwie pary haremek.
Tłum ludzi, ale jeszcze da się dostać, podjeżdżam i niczym królowa ,której się wszystko należy, wołam "Przepraszam!", podjeżdżam tak by sięgnąć, gdy nagle słyszę.
-Nie widzi, Pani że tu są ludzie i wybierają!
Oho! Myślę, pierwsza przeszkoda, odwracam wzrok, widzę starszą Panią opartą o wózek wpatrująca się w mie nieprzychylnym wzrokiem. Mimo wszystko, zaczynam się denerwować, czuje jak moje ręce zostały wprowadzone w nerwowe drżenie, jednak wiem, że tutaj teraz rządzi prawo dżungli i nie ma przebacz, więc grzecznie staram się odpowiedzieć.
-Ale, Pani nie ma chorej mamy, to dla niej.. Ja muszę to mieć.-odpowiadam zgodnie z prawdą.
Prychnięcie.
-Ja też jestem chora i się nie pcham!-słyszę od starszej Pani, a więc tak się bawimy? No dobra.
-Jak Pani widzi, ja też jestem chora-odpowiadam zirytowana i zerkam znacząco na mój wózek, to był argument nie do odparcia, Pani nawet laski nie miała.
Biorę co moje, po dwa rozmiary, by jeszcze na spokojnie omówić, które lepsze, odjeżdżam i telefon, po telefonie biorę uzgodnione rzeczy, to co mi niepotrzebne ładnie chce odnieść, ale nie ma już szans by chociaż się zbliżyć do koszyków, więc odkladam rzeczy z boku i jadę do kasy, wykładam rzeczy na taśme i pora na krótką wymianę zdań z Panią z kolejki.
-Widzi ,Pani co się dzieje? Strasznie się rzucili, jak jakaś dzicz.
Kiwam głową i wzdycham ciężko.
-No masakra jakaś, to jest chore.-odpowiadam.
Pani kiwa głową i już milczymy, zostaje skasowana i się pakuje po czym wracam do domu,
Zakupy trwały 15 minut.
Cel osiąnięty misja wykonana.
Egzamin na Chytrą Babę zdany na: 5+.
Puenta:
Pamiętajcie ludzie, w życiu trzeba być twardym ,a nie miękkim, bo nie dostanie się ciuchów z Lidla!

piątek, 1 stycznia 2016

Nowy Rok. Nowa ja. Hahahahahahah, nie.

Witam po dłuuugiej przerwie!

Dopadło mnie lenistwo, brak czasu i jeszcze raz lenistwo, no ale ważne ,że zebrałam się teraz i coś naskrobię.

Nowy Rok, Dzień Kaca, Pierwszy Dzień Kalendarzowy.
Wiele ludzi ma jakieś postanowienia i w sumie o tym chce napisać, może jak gdzieś napiszę to poczuję się bardziej zaobowiązana. Dla jasności od wielu lat niczego nie postanawiałam, a w tym roku robię to tylko by bardziej zachęcić siebie do pewych czynności, które dadzą mi przyjemność i nieco zwalczą lenia :)

Moja lista Postanowień:
1.Podołać, wyzwaniu na Facebooku,
Dokładniej przeczytać 52 książki w tym roku, czyli na tydzień wypada 1 książka. Link do wydarzenia tu.
2.Powiązane z pierwszym, by się nie przemęczać.
Przeczytać tyle książek, by położone jedna na drugiej osiągneły mój wzrosy, czyli 152cm.


3. Pisać conajmiej dwa posty miesięcznie.
4./Osiągnąc na fanpejdżu conajmiej 100 lajków :)

No, więc  to są moje wszystkie postanowienia na ten rok, czemu tak uparłam się na książki?
Dlatego, ze kiedyś czytałam je nałogowo, a teraz jak przeczytam 2 na półroku jest dobrze, a przyczyną tego jest komputer. Komputer jest złym pożeraczem czasu, nie okłamujmy się. Więc chce stoczyć z nim małą walkę.
W tym miesiącu postaram się jeszcze zrobić post o sposobach na stworzenie własnego smoczego jaja :)
Listę książek, oraz zdjecia książkowego wzrostu będę odnotowywać na blogu :) Może znajdziecie jakieś tytuły książek dla siebie dzięki temu.
Dziś krótko i na temat, wszystkiego dobrego na nowy rok!